Moje błagania nic nie pomagały, właśnie jesteśmy w drodze do ich Villi, nie chciałam go teraz widzieć.
- Ale wy o niczym nie wiecie, zachowujcie się normalnie - powiedziałam.
- Co? Jak w takiej sytuacji można zachowywać się normalnie? - spytał wkurzony Harry. Louis i Niall jechali moim samochodem. Wysłałam im sms'a że mają się normalnie zachowywać. Szybko poprawiłam makijaż.
Liam siedział w salonie, gdy mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł i mnie przytulił.
- Alex, śmierdzisz papierosami i piwem - powiedział z wyrzutem.
- Byłam w sklepie i spotkałam chłopaków, wystarczyło jedno zdanie "ze mną się napijesz?" i mnie przekonali.
- Kiedy przyleciałaś?
- Dzisiaj rano, wczoraj spałam w hotelu - złapał mnie za biodra, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował, nie wiem czemu, ale odwzajemniłam. Czułam na sobie wzrok pozostałych. Gdy się ode mnie oderwał szepnął:
- Idziemy na górę?
- Nie teraz, obiecałam pomóc Zayn'owi - odwróciłam się do Malika i pociągnęłam za rękę do jego pokoju.
- Więc w czym obiecałaś mi pomóc? - spytał z uśmiechem - a no tak, obiecałaś zrobić mi masaż warg swoimi, czekam - ułożył usta w dzióbek i zbliżył się do mnie.
- Oj Malik, nie kombinuj - zaśmiałam się i odepchnęłam go od siebie.
- Co zamierzasz? - spytał.
- Pobawić się w jego grę - zaśmiałam się - będzie ciekawie.
Po chwili zeszliśmy na dół, wszyscy posłali mi smutne spojrzenia, uśmiechnęłam się do nich.
- To co robimy? - spytałam siadając na kanapie.
- Dzwoniłaś do Chrisa że nic ci nie jest? - spytał z troską Liam, a raczej udawaną troską.
- Nie, ma się nie dowiedzieć gdzie jestem, wtedy może dotrze do niego że jestem ważniejsza niż media.
Tylko Zayn wiedział o co chodzi, podszedł do mnie i mnie przytulił, wyszeptał "wszystko się ułoży"
- Alex, chodź, pomożesz mi zrobić obiadokolacje - powiedział Louis, wstałam i poszłam za nim. Postanowiliśmy zrobić zapiekankę makaronową, wiedziałam że coś go męczyło, wstawiliśmy zapiekankę do piekarnika, chciałam wyjść z kuchni, ale mi to uniemożliwił.
- Byłaś wczoraj na wyścigach? - spytał poważnie.
- Byłam, przegrałam, ale poćwiczę i następnym razem się nie dam.
- Może ci się coś stać, to nie jest dla dziewczyn..
- Co? Nie jest powiedziane dla kogo to jest! Nie masz prawa mi zabronić, w ogóle nie powinieneś wiedzieć o tym, nikt nie powinien wiedzieć.
- Ale wiem, nie odwrócisz tego. A jeżeli przeżyjesz wypadek?
- Wyląduję w szpitalu, lekarze zrobią co muszę i będzie po kłopocie.
- Po kłopocie? - usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam pozostałych.
- Gratuluję Louis - rzuciłam w jego stronę.
- Ścigasz się? - spytał Liam podchodząc.
- Tak.
- Skąd Louis o tym wie? Też się ściga?
- Nie, ostatnio przed wyścigiem potrzebowałam zmiany opon, poprosiłam go żeby przyjechał jak najszybciej , chciał znać powód mojego pośpiechu, inaczej by nie pomógł, byłam zmuszona mu powiedzieć.
- Nie wierzę ci - powiedział.
- Nie musisz.
- Alex to jest niebezpieczne i nielegalne - powiedział Harry podchodząc do nas.
- Gdyby było bezpieczne i legalne to bym nie brała w tym udziału.
- A ty Malik nic nie powiesz? - spytał Liam.
- To jej życie i przeżyje je jak chce.
- Dziękuję! Chociaż jeden normalny w tym domu. Będę robiła co mi się podoba, nikt mi nie zabroni, a szczególne ty Louis, ty za mnie życia nie przeżyjesz, więc pozwól mi robić to co kocham.
- Okej, ścigaj się ze mną, jeżeli wygrasz rób co chcesz, jeżeli przegrasz, odpuścisz sobie - powiedział poważny Louis.
- Ty myślisz że ze mną wygrasz? - zaśmiałam mu się w twarz.
- Wygram.
- No okej, ale jeżeli jakimś cudem przegrasz to nie masz prawa powiedzieć o niczym Chrisowi, na najbliższym wywiadzie przyznasz że jestem od ciebie we wszystkim lepsza oraz zabierzesz mnie do najlepszego klubu w Las Vegas na imprezę.
- Okej, kiedy?'
- Teraz.
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale się zgodził, Liam zaczął nawijać że pijam i nie powinnam jeździć, miałam go teraz gdzieś. Louis najpierw powiedział że jestem dziewczyną i nie powinnam się ścigać, a teraz jeszcze uważa że ze mną wygra. Malik pojechał ze mną, reszta dojedzie od razu na miejsce z Louisem.
- Piłaś.
- Mam to gdzieś.
- On prawie zawsze wygrywa, teraz się nakręcił i nic go nie zatrzyma.
- To się zdziwi jak przegra - zaśmiałam się.
Nawet po tym co się ostatnio wydarzyło albo nie wydarzyło pomiędzy mną a Malikiem to wciąż coś mnie do niego ciągnie, nie wiem co, ale coś każe mi być blisko niego, czuję się przy nim bezpieczna, wiem że mnie obroni, pomoże , wysłucha, a co najważniejsze - będzie przy mnie.
W domu szybko się przebrałam, wzięłam kluczyki od drugiego auta i wzeszłam na dół. Zayn siedział i oglądał telewizor, podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem.
- Cały dzień bez pocałunku?
- To ty nie chciałaś u mnie w pokoju - powiedział i zepchnął mnie ze swoich kolan, spadłam na stół i walnęłam o kant, umarłam na miejscu, nie no żartuję, wybuchnęłam śmiechem, Malik przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Musieliśmy się zbierać, nie chętnie się od niego oderwałam, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Zayn postanowił prowadzić żebym się nie zmęczyła przed wyścigiem.
- Jak myślisz kto wygra?
- Oczywiście że ty skarbie, jesteś najlepsza - aww, jaki on słodki. Nic nie odpowiedziałam, bo dojechaliśmy na miejsce, Tomlinson już był. Wyszłam z auta i podeszłam do niego.
- Jeszcze możesz się wycofać.
- Ja? Lepiej się wycofaj, bo przegrasz ze mną.
- Zapamiętaj sobie chłopcze, Alex Brown nigdy w niczym nie przegrywa.
Wsiadłam do swojego auta, Louis do swojego, podjechaliśmy do linii startu, Zayn stanął na środek, zdjął swoją bluzkę żeby użyć jej jako czegoś do startu wyścigu.
Zaczęło się. Louis wystartował pierwszy, przez większość część wyścigu wygrywał, goniłam go, ale coś mi nie wychodziło, nie chciałam przegrać, chociaż gdyby tak się stało to i tak bym nie odpuściła sobie tego, nie potrafiłabym. Przed ostatni zakręt, udało mi się! Wyprzedziłam go, na ostatniej prostej mnie doganiał, ale mu się nie udało. Wygrałam! Dumnie wysiadłam z auta. Wszyscy byli zdziwieni. zobaczyłam też kilka innych aut. Louis podszedł do mnie wkurwiony.
- Żądam dogrywki! - wrzasnął.
- Na jakiej podstawie?
- Dziewczyna wygrała ze mną! - zaśmiałam się.
- Jak śmiesz!?
Jakaś grupka chłopaków podeszła do nas.
- Wow! Dziewczyno jesteś genialna! - powiedział Joe, znałam ich, ale nie miałam pojęcia czy oni znają mnie.
- Nie tak jak ty i Michael.
- No no i nawet Brown nas zna, to zaszczyt - zaśmiał się i ukłonił.
- Okej, musimy spadać, do zobaczenia na następnym wyścigu, już się nie mogę doczekać kiedy znowu z wami wygram - powiedziałam i razem z Lou podeszliśmy do chłopaków.
- Okej, wygrałaś, udowodniłaś że dziewczyny też się mogą ścigać, ale teraz odpuść, błagam cię - powiedział Harry.
- Nie, wygrałam i czekam na wyjazd do Las Vegas, kiedy lecimy?
Louis nic nie powiedział, wkurzony wsiadł do auta i odjechał.
*
Nie wiedziałam co robić. Siedziałam z telefonem w ręku, nie wiem jak on się teraz czuję. Wyjechałam bez słowa, ale to on powiedział że media są ważniejsza ode mnie. Zabolało, cholernie zabolało. Najpierw on, później Liam. Wiem, sama też ich ranię, czuje się z tym fatalnie, ale co mam zrobić? Powiedzieć im prawdę? "Hej Liam, ukrywam się z Zayn'em po kątach i się całujemy, ale nie powinieneś o tym widzieć, chyba coś do niego czuję, ale spokojnie, mam wszystko pod kontrolą" Co by to dało?
Po co poszłam na tą galę? Po co tam występowałam z Chris'em? Występ występem, ale później sama zgodziłam się pójść z Louisem i Zayn'em do klubu, od tego to się zaczęło. Czemu nie mogę mieć normalnego życia, normalnej rodziny? Moi rodzice... Aż szkoda gadać. Wyjechałabym gdzieś, sama, zaczęłabym nowe życie, ale uciekanie przed problemami nie jest dla mnie. Przed problemami nie da się uciec.
_______________________________________________________
- Byłam w sklepie i spotkałam chłopaków, wystarczyło jedno zdanie "ze mną się napijesz?" i mnie przekonali.
- Kiedy przyleciałaś?
- Dzisiaj rano, wczoraj spałam w hotelu - złapał mnie za biodra, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował, nie wiem czemu, ale odwzajemniłam. Czułam na sobie wzrok pozostałych. Gdy się ode mnie oderwał szepnął:
- Idziemy na górę?
- Nie teraz, obiecałam pomóc Zayn'owi - odwróciłam się do Malika i pociągnęłam za rękę do jego pokoju.
- Więc w czym obiecałaś mi pomóc? - spytał z uśmiechem - a no tak, obiecałaś zrobić mi masaż warg swoimi, czekam - ułożył usta w dzióbek i zbliżył się do mnie.
- Oj Malik, nie kombinuj - zaśmiałam się i odepchnęłam go od siebie.
- Co zamierzasz? - spytał.
- Pobawić się w jego grę - zaśmiałam się - będzie ciekawie.
Po chwili zeszliśmy na dół, wszyscy posłali mi smutne spojrzenia, uśmiechnęłam się do nich.
- To co robimy? - spytałam siadając na kanapie.
- Dzwoniłaś do Chrisa że nic ci nie jest? - spytał z troską Liam, a raczej udawaną troską.
- Nie, ma się nie dowiedzieć gdzie jestem, wtedy może dotrze do niego że jestem ważniejsza niż media.
Tylko Zayn wiedział o co chodzi, podszedł do mnie i mnie przytulił, wyszeptał "wszystko się ułoży"
- Alex, chodź, pomożesz mi zrobić obiadokolacje - powiedział Louis, wstałam i poszłam za nim. Postanowiliśmy zrobić zapiekankę makaronową, wiedziałam że coś go męczyło, wstawiliśmy zapiekankę do piekarnika, chciałam wyjść z kuchni, ale mi to uniemożliwił.
- Byłaś wczoraj na wyścigach? - spytał poważnie.
- Byłam, przegrałam, ale poćwiczę i następnym razem się nie dam.
- Może ci się coś stać, to nie jest dla dziewczyn..
- Co? Nie jest powiedziane dla kogo to jest! Nie masz prawa mi zabronić, w ogóle nie powinieneś wiedzieć o tym, nikt nie powinien wiedzieć.
- Ale wiem, nie odwrócisz tego. A jeżeli przeżyjesz wypadek?
- Wyląduję w szpitalu, lekarze zrobią co muszę i będzie po kłopocie.
- Po kłopocie? - usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam pozostałych.
- Gratuluję Louis - rzuciłam w jego stronę.
- Ścigasz się? - spytał Liam podchodząc.
- Tak.
- Skąd Louis o tym wie? Też się ściga?
- Nie, ostatnio przed wyścigiem potrzebowałam zmiany opon, poprosiłam go żeby przyjechał jak najszybciej , chciał znać powód mojego pośpiechu, inaczej by nie pomógł, byłam zmuszona mu powiedzieć.
- Nie wierzę ci - powiedział.
- Nie musisz.
- Alex to jest niebezpieczne i nielegalne - powiedział Harry podchodząc do nas.
- Gdyby było bezpieczne i legalne to bym nie brała w tym udziału.
- A ty Malik nic nie powiesz? - spytał Liam.
- To jej życie i przeżyje je jak chce.
- Dziękuję! Chociaż jeden normalny w tym domu. Będę robiła co mi się podoba, nikt mi nie zabroni, a szczególne ty Louis, ty za mnie życia nie przeżyjesz, więc pozwól mi robić to co kocham.
- Okej, ścigaj się ze mną, jeżeli wygrasz rób co chcesz, jeżeli przegrasz, odpuścisz sobie - powiedział poważny Louis.
- Ty myślisz że ze mną wygrasz? - zaśmiałam mu się w twarz.
- Wygram.
- No okej, ale jeżeli jakimś cudem przegrasz to nie masz prawa powiedzieć o niczym Chrisowi, na najbliższym wywiadzie przyznasz że jestem od ciebie we wszystkim lepsza oraz zabierzesz mnie do najlepszego klubu w Las Vegas na imprezę.
- Okej, kiedy?'
- Teraz.
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale się zgodził, Liam zaczął nawijać że pijam i nie powinnam jeździć, miałam go teraz gdzieś. Louis najpierw powiedział że jestem dziewczyną i nie powinnam się ścigać, a teraz jeszcze uważa że ze mną wygra. Malik pojechał ze mną, reszta dojedzie od razu na miejsce z Louisem.
- Piłaś.
- Mam to gdzieś.
- On prawie zawsze wygrywa, teraz się nakręcił i nic go nie zatrzyma.
- To się zdziwi jak przegra - zaśmiałam się.
Nawet po tym co się ostatnio wydarzyło albo nie wydarzyło pomiędzy mną a Malikiem to wciąż coś mnie do niego ciągnie, nie wiem co, ale coś każe mi być blisko niego, czuję się przy nim bezpieczna, wiem że mnie obroni, pomoże , wysłucha, a co najważniejsze - będzie przy mnie.
W domu szybko się przebrałam, wzięłam kluczyki od drugiego auta i wzeszłam na dół. Zayn siedział i oglądał telewizor, podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem.
- Cały dzień bez pocałunku?
- To ty nie chciałaś u mnie w pokoju - powiedział i zepchnął mnie ze swoich kolan, spadłam na stół i walnęłam o kant, umarłam na miejscu, nie no żartuję, wybuchnęłam śmiechem, Malik przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Musieliśmy się zbierać, nie chętnie się od niego oderwałam, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Zayn postanowił prowadzić żebym się nie zmęczyła przed wyścigiem.
- Jak myślisz kto wygra?
- Oczywiście że ty skarbie, jesteś najlepsza - aww, jaki on słodki. Nic nie odpowiedziałam, bo dojechaliśmy na miejsce, Tomlinson już był. Wyszłam z auta i podeszłam do niego.
- Jeszcze możesz się wycofać.
- Ja? Lepiej się wycofaj, bo przegrasz ze mną.
- Zapamiętaj sobie chłopcze, Alex Brown nigdy w niczym nie przegrywa.
Wsiadłam do swojego auta, Louis do swojego, podjechaliśmy do linii startu, Zayn stanął na środek, zdjął swoją bluzkę żeby użyć jej jako czegoś do startu wyścigu.
Zaczęło się. Louis wystartował pierwszy, przez większość część wyścigu wygrywał, goniłam go, ale coś mi nie wychodziło, nie chciałam przegrać, chociaż gdyby tak się stało to i tak bym nie odpuściła sobie tego, nie potrafiłabym. Przed ostatni zakręt, udało mi się! Wyprzedziłam go, na ostatniej prostej mnie doganiał, ale mu się nie udało. Wygrałam! Dumnie wysiadłam z auta. Wszyscy byli zdziwieni. zobaczyłam też kilka innych aut. Louis podszedł do mnie wkurwiony.
- Żądam dogrywki! - wrzasnął.
- Na jakiej podstawie?
- Dziewczyna wygrała ze mną! - zaśmiałam się.
- Jak śmiesz!?
Jakaś grupka chłopaków podeszła do nas.
- Wow! Dziewczyno jesteś genialna! - powiedział Joe, znałam ich, ale nie miałam pojęcia czy oni znają mnie.
- Nie tak jak ty i Michael.
- No no i nawet Brown nas zna, to zaszczyt - zaśmiał się i ukłonił.
- Okej, musimy spadać, do zobaczenia na następnym wyścigu, już się nie mogę doczekać kiedy znowu z wami wygram - powiedziałam i razem z Lou podeszliśmy do chłopaków.
- Okej, wygrałaś, udowodniłaś że dziewczyny też się mogą ścigać, ale teraz odpuść, błagam cię - powiedział Harry.
- Nie, wygrałam i czekam na wyjazd do Las Vegas, kiedy lecimy?
Louis nic nie powiedział, wkurzony wsiadł do auta i odjechał.
*
Nie wiedziałam co robić. Siedziałam z telefonem w ręku, nie wiem jak on się teraz czuję. Wyjechałam bez słowa, ale to on powiedział że media są ważniejsza ode mnie. Zabolało, cholernie zabolało. Najpierw on, później Liam. Wiem, sama też ich ranię, czuje się z tym fatalnie, ale co mam zrobić? Powiedzieć im prawdę? "Hej Liam, ukrywam się z Zayn'em po kątach i się całujemy, ale nie powinieneś o tym widzieć, chyba coś do niego czuję, ale spokojnie, mam wszystko pod kontrolą" Co by to dało?
Po co poszłam na tą galę? Po co tam występowałam z Chris'em? Występ występem, ale później sama zgodziłam się pójść z Louisem i Zayn'em do klubu, od tego to się zaczęło. Czemu nie mogę mieć normalnego życia, normalnej rodziny? Moi rodzice... Aż szkoda gadać. Wyjechałabym gdzieś, sama, zaczęłabym nowe życie, ale uciekanie przed problemami nie jest dla mnie. Przed problemami nie da się uciec.
_______________________________________________________
Dziękuję za 15 komentarzy pod poprzednim rozdziałem.
To mnie zmotywowało do napisania tego rozdziału.
Jesteście wielcy! ♥
Do następnego!