niedziela, 28 kwietnia 2013

42 - Do usłyszenia kiedyś.

Dni bez Zayn'a były puste, smutne..
Minął dopiero tydzień, a ja czuję się jakby go nie było ze mną przez kilka lat. Dzwonił tylko raz, pierwszego dnia po wyjeździe, ostrzegał mnie, że tak będzie, dlatego tak bardzo mu zależało żebym jechała z nim. Za kilka dni wyjeżdżam z Chris'em na 4 miesiące w trasę, ale może się przedłużyć do 6 miesięcy. Zależy jak się "sprawy" potoczą.. Pewnie myślicie o czym mówię. Mam na myśli czy po tym roku nadal będę z Zayn'em... Tego nie wie nikt. Czy chciałabym? Nie wiem czy Zayn jest tą osobą z którą chciałabym spędzić resztę życia, czas pokaże...

Kolejne kilka dni minęło mi szybko. Od Zayn'a ani pozostałych nie mam żadnej wiadomości, siedzę przed laptopem i oglądam filmiki z koncertów wrzucane przez fanki. Jedno mnie tylko dziwi. Czemu nawet nie napisze? Wyczytałam gdzieś, że dzisiaj mają wolne. Zadzwoniłam do Harrego, ponieważ to on ma zawsze przy sobie telefon, Odebrał od razu.
- Hej A.. - nie dałam mu dokończyć.
- Harry, nie wymawiaj mojego imienia.
- Okej, coś się stało?
- Nie ma was już dwa tygodnie, a nie dostałam żadnego telefonu, sms'a, nic..
- Wiem, ale tak jest lepiej. Jak jesteśmy w trasie to nie dzwonimy do swoich bliskich, przyjaciół, dziewczyn... Tak jest lepiej dla wszystkich, mniej tęsknimy, wiem że to może być dla ciebie niezrozumiałe, ale tak jest lepiej.
- Zayn coś mówił, ale nie powiedział dokładnie, że w ogóle nie będzie dzwonił, więc czemu ty odebrałeś?
- Myślałem, że Malik ci powiedział i dzwonisz bo to coś ważnego.
- Dobra, nie wnikam, chcę ci tylko powiedzieć, że wyjeżdżam jutro w trasę na 4 miesięcy z przedłużeniem do pół roku..
- Pół roku? Nie jedź, przyjedź do nas.
- Nie, ty spełniasz swoje marzenia, a ja swoje, do usłyszenia kiedyś - powiedziałam i się rozłączyłam. 
Dokończyłam pakowanie, walizki schowałam do auta i pojechałam do Chrisa, to ode mnie zależały kiedy wyjedziemy, najpóźniej jutro, ale wolałam już dzisiaj. Podjechałam od jego dom, oczywiście było pełno reporterów, bo przecież "Chris Brown wyjeżdża w długą trasę koncertową". Wysiadłam z auta i bez słowa udałam się do domu. 
- Chris! - wrzasnęłam na cały dom. 
- Tak Alexis? Nie krzycz tak, głuchy nie jestem.
- Jesteś gotowy? 
- Tak, ale posłuchaj mnie - powiedział i podszedł do mnie - jesteś tego pewna? Doskonale wiesz, że nie będzie odwrotu, pół roku, teraz jesteś z Zayn'em. Jeżeli polecisz ze mną będziesz do końca, zostaniesz główną tancerką, będziesz mogła zrezygnować, ale doskonale wiesz, że to będzie ciężkie..
- Wiem Chris, o mnie się nie martw, doskonale wiesz jak to będzie z Zayn'em, on sobie znajdzie jakąś inną tancerkę, modelkę ewentualnie piosenkarkę, nasza umowa o ślub się kończy, on o mnie zapomni i wtedy nic mi nie zostanie, więc teraz dopóki mam okazję to zajmę się tańcem i nikt nie będzie mi mówił co mam robić, jasne? - krzyknęłam.
- Jak słońce kochanie, ale nie unoś się, wiem że jest ci ciężko, a Zayn byłby skończonym idiotą gdyby cię zostawił - powiedział i mnie przytulił. 

W trasie jestem już tydzień, co z Zayn'em? Nawet się nie odezwał, napisał jedynie na TT, że tęskni. Jako tancerce ostatnio mi nie idzie, mylę się na próbach, jestem nieobecna. Na koncertach daję z siebie wszystko, ale szybko się męczę, wracam do hotelu i idę spać. Chris zaczął się o mnie martwić, ale zapewniam go, że jest wszystko w porządku. 

*Narrator*
Alex również jak One Direction jest ciężko, jej bez męża i wsparcia z jego strony, im bez kontaktu z bliskimi. Miało być tak pięknie, mieli spełniać swoje marzenia, a wszyscy cierpią i nawet fani nie dają im już takiej radości jak kiedyś, jak na początku, Można ich jeszcze nazwać fanami? Nie spytają się jak się czują, co myślą, tylko oceniają każdy ich krok, każdy ruch, krzyczą i wymagają... Ale to też ludzie i też mają uczucia. Zayn postawił się swojemu managerowi, ponieważ to on po części zabronił jakichkolwiek kontaktów z bliskimi podczas trasy, twierdząc, że to może ich rozkojarzyć, mylił się, brak kontaktu z kimś bliskim może ich rozkojarzyć. Razem z Zayn'em postawił się Louis i Harry, na końcu dołączył Niall i Liam. Przegrali, postanowili zmienić managera, jak to się skończyło? Wybuchnął wielki skandal, podali go do sądu,  do czasu sprawy mieli wolne. Jak postanowili wykorzystać ten czas? Chcieli najnormalniej w świecie odpocząć..
Alex coraz bardziej się męczyła z każdym koncertem było coraz gorzej, podczas jednego z koncertów zemdlała, koncert przerwano, na owym koncercie przebywał jej ukochany, nie miał pojęcia że z jego żoną jest aż tak źle. Żałował, że wcześniej nie postawił się managerowi. O całą zaistniałą sytuację obwiniał siebie. Pobiegł za kulisy i zobaczył ją na noszach szpitalnych, całą bladą.. Od razu do niej podbiegł, była nieprzytomna. Chris powiedział, że może jechać z nimi, w ciszy wsiadł do karetki, w szpitalu od razu się nią zajęli. Brat tancerki mocno się tym przejął, również obwiniał siebie, że nie zareagował jak widział ją zmęczoną, twierdził że to tylko przemęczenie i powinna się wyspać... Każdy obwiniał siebie...

sobota, 20 kwietnia 2013

41 - Teraz siedzę zapłakana z kimś, kogo naprawdę kocham.

Mieszkanie z Zaynem...
Całkiem inaczej sobie wyobrażałam mieszkanie z mężem, z kimś kogo kocham...
Ale jest jeszcze lepiej niż kiedykolwiek bym to sobie wyobraziła...
Zawsze marzyłam o mężu, który będzie przynosił mi śniadanie do łóżka, kupował kwiaty. Będziemy siedzieli przy kominku i słuchali cichej muzyki..
A jak jest?
Zayn zaskakuje mnie na każdym kroku. Pożądamy się, nie nudzimy się sobą, z dnia na dzień poznajemy się coraz bardziej. Częstymi gośćmi jest u nas Harry, Louis i Chris. Liam i Niall żyją swoim życiem. Nie mam pojęcia co chcę robić. Nie wiem czy chcę wrócić do tańczenia u brata, ale wiem jedno, nie zrezygnuję z tańca. Może założę swoją szkołę tańca? Naprawdę nie wiem.
Mieszkam w  nowym domu już 2 tygodnie. Te dwa tygodnie były zbyt idealne, wiedziałam jedno. Dużymi krokami zbliża się jakaś kłótnia. Ale nie wiedziałam kiedy i jak wybuchnie, kto ją spowoduje, co się wydarzy, nic.
Teraz siedzę zapłakana z kimś, kogo naprawdę kocham.
Może zacznę ten dzień od początku...
- Kochanie śniadanie... - szepnął mi do ucha Zayn.
- Mówiłam ci już, że jesteś kochany?
- Tak, jakiś miliard tysięcy razy - zaśmiał się.
- Oj tam, lubię to powtarzać, jesteś wspaniały.
- Wiem - wyszczerzył się.
- Zawsze to samo.
- Jedz jedz, zaraz wychodzimy.
- Gdzie znowu?
- Jak to gdzie? Na zakupy! Mówiłem ci, że jutro wyjeżdżam w trasę. Jedź ze mną...
- Wiesz, że nie mogę. Muszę tu zostać, może pojadę z Chrisem w trasę, nie wiem co zrobię, ale wiem jedno, nigdzie z wami nie lecę. A ty nie możesz się poddawać, pamiętaj, jestem z tobą, lecisz do swoich fanów, to jest teraz najważniejsze.
- Ty jesteś najważniejsza.
- Zayn, nie zaczynaj znowu, wiesz, że nie lubię o tym mówić.
- Alex.
- Powiedziałam: NIE - wstałam i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Wyszłam ubrana, pomalowana i uczesana. W pokoju nikogo nie było, wyjrzałam przez okno, nie było auta Zayn'a. Zeszłam na dół do kuchni, tak jak myślałam, leżała tam karteczka:
"Alex kochanie, przyjechał po mnie Stan. Pojechałem z nim na miasto, odpocznij dzisiaj, wrócę wieczorem" 
Fajnie, jutro Zayn wyjeżdża i woli ten czas spędzić ze znajomym niż ze mną. Wzięłam klucze i poszłam do domu One Direction, gdy tylko tam weszłam doznałam szoku. Wszyscy siedzieli w salonie i oglądali telewizję, a powinni właśnie robić ostatnie zakupy przed trasą i się pakować. Wyjeżdżają na 3 miesiące.
- Hej - powiedziałam niepewnie.
- Hej, jeżeli już tu jesteś to zrobisz mi kanapkę? - spytał Nialler.
- A Bozia rączki dała? - zaśmiałam się.
- Moje ręce nie mogą się przemęczać przed trasą - powiedział całkiem poważny.
- Okej, Harry do kuchni, pomożesz mi - chłopak bez słowa wstał i udał się za mną do kuchni. 
- Co się dzieje? Gdzie Zayn? Przecież mieliście ten dzień spędzić razem - powiedział gdy tylko znaleźliśmy się w kuchni. 
- Pojechał z przyjacielem na miasto zaraz po naszej wymianie zdań, że nigdzie z wami nie jadę. 
- Razem z chłopakami byliśmy myśli, że może zmienisz zdanie. 
- Przykro mi Harry, nie mogę tak po prostu zostawić to co tutaj mam i sobie wyjechać na 3 miesiące. Ja tak nie umiem, to były by zmarnowane trzy miesiące, nie potrafiłabym siedzieć w hotelu i czekać aż przyjdziecie zmęczeni z próby a co dopiero z koncertu. Wiem jak to jest.. 
- Rozumiem cię, też bym tak nie chciał, ale odwiedzisz mnie?
- Ciebie miałabym nie odwiedzić - powiedziałam i go przytuliłam - okej, co robimy do jedzenia? 
- Ty idź do chłopaków, a ja coś przygotuję.
- Dziękuję. 
Do około 21 siedziałam z chłopakami. Zayn nie dawał znaku życia. Dobrze się czułam w ich towarzystwie, ciągle mnie namawiali, żebym z nimi pojechała, ja byłam nieugięta i obstawiałam przy swoim. Najgorsze było pakowanie, nie wiedzieli co mają wziąć, Harry pakował wszystko co miał czystego, Niall do walizek schował jedzenie, Louis wszystkie bluzki w paski, bez żadnych spodni, a Liam jedynie koszule. Myślałam, że tam pierdolca dostanę, musiałam wszystkich wypakować i spakować jeszcze raz, nigdy więcej! Miała to zrobić ich stylista, ale niestety nie mogła przyjechać, a oni ją zapewniali, że wezmą wszystko. Musiała zostać i im pomóc. Do domu odwiózł mnie Styles, przed domem poprosiłam go, żeby poczekał, aż mu nie dam sygnału że może odjechać, bo nie wiedziałam co z "panem idealnym", zgodził się. niepewnie weszłam do domu. Zayn leżał na kanapie w salonie. Podeszłam do niego i lekko go szturchnęłam. Nie pomogło, zwaliłam go z łóżka. 
- Co do cholery? - powiedział i się podniósł - gdzie byłaś? - spytał z wyrzutem.
- Napisałam ci sms'a, że jestem z pozostałymi i pomagam im się pakować.
- To czemu ja nie jestem spakowany? - wyczułam, że pił, nie wiem ile, ale zawsze gdy trochę wypił stawał się agresywny. 
- Masz dwie ręce? Chyba umiesz sam się spakować. Zayn, nie chcę się z tobą kłócić, jutro wyjeżdżasz..
- Nie było by problemu gdybyś jechała ze mną.
- Nie zaczynaj - powiedziałam i usiadłam na łóżku.
- I co dalej? Jak mam ci udowodnić, że cię kocham, jeżeli będziemy po różnych stronach świata? Jak mam ci udowadniać, jak wielką miłością cię darzę, jaka jesteś piękna, jak?
- Nie musisz mi nic udowadniać - warknęłam - miłość nie polega na udowadnianiu sobie czegoś.
- Może jeszcze będziesz mi mówiła jak mam się zachowywać? Kocham cię, nie wytrzymam bez ciebie 3 miesięcy, kochanie - powiedział i zobaczyłam jak po jego policzku spływają łzy. Wstałam i udałam się do drzwi wejściowych, pomachałam Harremu i krzyknęłam, że może już jechać, wróciłam do Zayn'a.
- Mi też jest ciężko, nawet nie wiesz jak bardzo, ale wytrzymamy. Zobaczysz, jest telefon, skype. Pozostali są z nami, ja tak łatwo się nie poddaje. 
- Obiecaj, że będziesz informowała mnie o wszystkim, że będziemy mówić sobie o wszystkim, że to się nie zepsuje, obiecaj mi, że nie uwierzysz w żadne słowo, w żadną plotkę o mnie.
- Obiecuję, kocham cię Zayn - powiedziałam i się rozpłakałam - nie chcę się z tobą rozstawać, chce cię mieć przy sobie, ale wiem że nie mogę, miliony ludzi czekają na ciebie - teraz siedzę zapłakana z kimś, kogo naprawdę kocham, nie potrafiłam opanować emocji..
- Dlaczego? - szepnęłam wtulona w niego.
- Co dlaczego?
- Dlaczego dzisiaj mnie zostawiłeś i pojechałeś ze Stenem? 
- Musiałem odreagować, nie chciałem myśleć o tym, że dzisiaj widzimy się po raz ostatni w ciągu trzech miesięcy, chciałem się upić, zapomnieć, pokłócić się z tobą, rozłąka mniej by bolała, ale kiedy pomyślałem, że mogę cię tym stracić, od razu zmieniłem zdanie i wróciłem do domu, przepraszam.
- Nic nie mów to ostatnie godziny razem..

Może zachowaliśmy się dziwnie, jakbyśmy przez kilka lat mieli się nie widzieć, ale ostatnio każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Teraz będzie inaczej przez trzy miesiące nie będziemy się widzieć, zdecydowałam się na trasę z Chrisem. Będzie ona trwała 4 miesiące . Czy wytrzymamy? Tego nie wiem.. Czas pokaże. 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

40 - To kolejny z twoich "idealnych" pomysłów?

Do domu One Direction dojechaliśmy w dobrych humorach. Wszyscy ciągle mi gratulowali tego, co zrobiłam Harremu. Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś film, gdy nagle ktoś wpadł do domu. Kto to był? Nasz kochany Styles. Na jego widok wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Pogadamy później - rzucił i pobiegł na górę. 
- Mocno mam przechlapane? - spytałam pozostałych.
- Obawiam się, że tak, on tak łatwo nie odpuści - przyznał Louis.
- Niech się cieszy, że ja mu już nic nie zrobię, dostał wystarczającą karę - warknął Malik.
Minęło kilka minut a Harold znalazł się na dole.
- Co ty sobie myślałaś zostawiając mnie tam samego bez ubrań? - wydarł się na mnie.
- Wybacz, ale to ty składałeś mi jakieś niemoralne propozycje - zagięłam go, nie wiedział co odpowiedzieć.
- Harry, za wysokie progi na twoje nogi - zaśmiał się Louis.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - powiedział  obrażony i udał się do kuchni. Wstałam i poszłam za nim, nie chciałam, żeby był na mnie obrażony. Siedział przy stole.
- Harry, nie chciałam, przecież lubisz nagość - zaśmiałam się siadając obok.
- No lubię, ale tylko w gronie najbliższych. Wiesz jak dziwnie się na mnie patrzył taksówkarz? Musiałem mu dość dużo zapłacić, aby dał mi spokój i nikomu nie powiedział.
- No przepraszam.
- Na ciebie nie mogę się gniewać.
- Zbiórka w salonie! - usłyszałam jakiś męski głos.
- Oho, nasz manager, lepiej chodź - powiedział i pociągnął mnie za rękę. W salonie stał jakiś umięśniony facet, miał groźną minę, przestraszyłam się.
- Kim jesteś? - spytał się mnie.
- Alex Brown-Malik - wyciągnęłam ku niemu rękę, nie uścisnął, od razu ją cofnęłam.
- Zayn, wytłumaczysz mi to?
- No więc - zaczął się jąkać mój "mąż" - nie mówiłem ci o tym, bo stwierdziłem, że nie ma sensu. To jest moja decyzja z kim będę do końca życia, a znając ciebie, kazał byś mi urządzić huczne wesele, czego obije z Alex chcieliśmy uniknąć.
- Mogłeś wysłać głupiego sms'a i mnie o tym poinformować. Gratuluję ci małżonki, dużo o niej czytałem, dobrze zrobi to waszej karierze.
- Ja wciąż tu jestem i nie pobraliśmy się dla większej sławy, ale z miłości - wtrąciłam.
- Nikt się ciebie o zdanie nie pytał - warknął. Spojrzałam na Zayn'a, siedział ze spuszczoną głową. No pięknie, własny mąż boi się obronić swojej kobiety przed managerem, czyli muszę działaś sama. 
- Wiesz co? Mów sobie co chcesz. Mam w dupie to, co sobie myślisz, mam w dupie to co świat o tym wszystkim myśli. Może w twojej pracy chodzi tylko o kasę, ale to jest życie, a w nim pieniądze nie są najważniejsze. Może na studiach uczyli cię inaczej, nie wnikam w twoje doświadczenie, a tym bardziej w twoje zdanie na temat naszego małżeństwa. Zayn jest szczęśliwy, a przynajmniej tak uważam, i ja jestem szczęśliwa, a to chyba jest najważniejsze? Oświeć mnie, jeżeli się mylę - oczywiście nic nie powiedział - tak jak myślałam - powiedziałam i wyszłam. Nie miałam ochoty z nimi siedzieć. Płakać też nie będę, bo osoba, która przez rok będzie nazywała się moim mężem, siedziała cicho. 
- Alex - usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam Liam'a.
- Daj mi spokój, wszyscy dajcie mi spokój.
- To nie tak, Zayn właśnie wrzeszczy na naszego managera, jemu jest trochę głupio, że cię tak potraktował. Uwierz, Zayn potrafi przemówić do rozumu. 
- Nie obchodzi mnie to, chcę po prostu znaleźć się w domu, chcesz mi potowarzyszyć? 
- Chętnie, ale nie dzisiaj, przepraszam. Trzymaj się - pocałował mnie w policzek i wrócił do domu. 
Postanowiłam zamówić taksówkę i pojechać do domu.


Lada chwila powinien wejść Chris, przez telefon był strasznie podekscytowany. Siedziałam w salonie, gdy drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. 
- Alexis kochanie, mam coś dla ciebie. Mam nadzieję, że w ten sposób wszystko ci wynagrodzę - powiedział i podał mi jakąś kopertę.
- Mam się bać? To kolejny z twoich "idealnych" pomysłów? - zaśmiałam się.
- Nie gadaj, tylko otwieraj - jak powiedział, tak zrobiłam. Otworzyłam kopertę, przeczytałam co było tam napisane i się zdziwiłam.
- Oszalałeś? Wiesz ile to kosztowało? 
- Wiem, przecież płaciłem głuptasie.
- Ale jak to DOM!? - krzyknęłam. 
- No normalnie, jesteś już dorosła, przecież nie musisz mieszkać z braciszkiem, a teraz możesz zamieszkać z Zayn'em, nic nie staje wam na przeszkodzie.
- Jak nie? Ich manager - usiadł obok mnie i wszytko mu opowiedziałam.
- Nie masz się czym przejmować, tacy są managerowie, wiem coś o tym.
- Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Dziękuję, jesteś najlepszy - powiedziałam i go przytuliłam.
- Byłem ci to winny. 
Po chwili do mieszkania wszedł Zayn z wielkim bukietem balonów, zaśmiałam się na ten gest. Kiedyś powiedziałam mu, że wolę balony od kwiatów na jakieś specjalne okazje bądź przeprosiny.
- Chłopie, przyszedłeś przepraszać moją siostrę z balonami? - zaśmiał się Chris.
- Odpuść mu już. Zostawisz nas samych? 
- Okej, ale bez żadnych numerów i rzucania talerzami - powiedział i wyszedł.
- Alex, bardzo cię przepraszam, wiem, zachowałem się jak skończony cham i prostak.
- Masz rację, zachowałeś się tak.
- Proszę, wybacz mi. 
- Zayn, co to da? Wybaczę ci, a przy kolejnym spotkaniu wasz manager będzie mnie wyzywał i poniżał?
- Nie pozwolę na to. 
- Wybaczę, pod warunkiem, że zabierzesz mnie na najbliższe zawody.
- Umowa stoi - powiedział i mnie pocałował - tęskniłem - szepnął mi do ucha.
- Nie widzieliśmy się kilka godzin.
- Wieczność. 
- W takim razie mam małą propozycję - powiedziałam i podałam mu kopertę.
- Chris kupił ci dom? - zdziwił się.
- Tak i  pragnę, abyśmy zamieszkali tam razem, co ty na to? 
- Ja mogę jeszcze dzisiaj.. 

________________________________________________________
Heej
Strasznie przepraszam, że tak rzadko dodaję rozdziały. Ktoś mi ostatnio napisał, że nie wyrabiam się z trzeba blogami, chyba ma rację, ciężko było mi to przyznać. 
Dodawać rozdziały raz w tygodniu czy zakończyć? 
 Decyzja należy do Was.

środa, 3 kwietnia 2013

39 - Czy t-ty.. właśnie po-powiedziałaś?

Nasza misja: sesja zdjęciowa!
Nie mam pojęcia jak to będzie, ale jestem już ciekawa. Gdy tylko wyszliśmy ze studia zadzwoniłam do dobrej znajomej w celu uzyskania jakiś informacji. Okazało się, że ktoś zrezygnował i możemy jeszcze dzisiaj przyjechać, od razu tam pojechaliśmy.
- A jak to się nie uda? A jak to wszystko się wyda? Manager nas zabije! - panikował Zayn.
- Gdyby miał was zabić już by to zrobił, no bo zobacz, jesteśmy małżeństwem, cały świat o ty gada, a wasz manager nawet się nie odezwał - powiedziałam.
- Młoda dobrze gada.
- Chris, ty masz prowadzić, a nie podsłuchiwać. I nie mów do mnie młoda - zaśmiałam się - kochanie, nie denerwuj się - powiedziałam i położyłam mu rękę na udzie, zaczęłam nią jeździć w górę i dół.
- Ekhem, my też tu jesteśmy - zaśmiał się Louis.
- Głupek - wytknęłam mu język i zabrałam rękę z uda Malik'a.
- No ej! Bez takich -obraził się Zayn.
Po chwili byliśmy na miejscu. Siódemką weszliśmy tylnym wejściem, ponieważ przed głównym było pełno fotoreporterów czekających na jakąś gwiazdę. Nie rozumiem tych ludzi, powinni siedzieć w domu z rodziną, a nie czekać na jakąś wpadkę gwiazdy.
Udaliśmy się na ostatnie piętro i weszliśmy do sali. Sophie już czekała.
- Hej, wszystko gotowe?
- Tak, idźcie się przebrać. Alex wysłała mi wasze wymiary, więc stroje powinny być dobre, każdy ma swoją garderobę podpisaną.
Według wskazówek Sophie udaliśmy się w kierunku garderób, ja swoją dzieliłam z Zayn'em. Harry z Louisem, a Niall z Liam'em i Chris'em.

*Zayn*
Gdy weszliśmy do garderoby zdziwiłem się. Na wieszakach wisiał czarny garnitur oraz cudowna suknie ślubna.
Czemu to tak wyszło? Wiem, że Alex jak każda inna dziewczyna, chciałaby mieć idealny ślub, gości, przysięgę, wesele.. Ja jej tego nie dałem, nawet nie wiem czy ona mnie kocha. Mam ogromne wyrzuty sumienia. Kto by nie miał? Wszystko wyszło tak nagle.. Cieszę się, że chociaż przez ten rok będę mógł nazywać ją swoją żoną. Alex Malik.. Muszę jeszcze tyle zrobić.. Każdego dnia będę pokazywał jej jak bardzo ją kocham, moi rodzice muszą ją poznać, przyjaciele z dzieciństwa, siostry.. Jest tyle do zrobienia..
- Zayn..? - usłyszałem jej anielski głos.
- Tak kochanie?
- Mówiłam do ciebie, kontaktujesz?
- Tak, przepraszam. Zamyśliłem się.
- Pomożesz mi zapiąć suknię? - spojrzałem na nią, wyglądała cudownie... Podszedłem do niej i pomogłem jej ją zapiąć, a sam założyłem garnitur.
- Alex, przepraszam..
- Nie musisz - przerwała mi - jesteśmy małżeństwem, a gdzie miesiąc miodowy? - zaśmiała się, chyba chciała rozładować napięcie - Zayn, naprawdę cieszę się, że mam takiego męża jakim ty jesteś. Dużo to dla mnie znaczy.. Na początku naszej znajomości byliśmy jeszcze napalonymi nastolatkami, a teraz? Spójrz na nas - podeszła do mnie i chwyciła mnie za dłonie - sama o tym nie wiedziałam, ale od początku coś do ciebie czułam, to uczucie gdy cię widziałam, albo kiedy się całowaliśmy.. To było coś niesamowitego. Kocham cię - wyszeptała, a ja? Stałem w bezruchu, czy ona właśnie powiedziała że mnie kocha?
- C-czy t-ty.. właśnie po-powiedziałaś..? - zacząłem się jąkać.
- Tak, powiedziałam że cię kocham - powtórzyła, a ja długo nie czekając nachyliłem się nad nią i ją pocałowałem. Niestety tą piękną chwilę ktoś nam przerwał. Trzeba było iść na sesję.
Wszystko było gotowe "kaplica", ksiądz. Zaczęła się sesja. Sophie dała na kilka wskazówek co powinniśmy, a czego nie. 

*Alex*
Zayn w końcu wie, co do niego czuję. Gdy tylko wypowiedziałam te magiczne słowa poczułam się sama z sobą lepiej. Zayn też się ożywił. Jestem ciekawa co dalej z tego wyjdzie, co dalej ze mną i Malikiem? Czy Zayn po roku się podda i znajdzie sobie inną ładniejszą modelkę albo piosenkarkę? Tego nie wiem i nie chcę wiedzieć, chcę żyć dniem wraz z małżonkiem. 
Sesja trwała 4 godziny, było by krócej, ale One Direction musiało coś odwalić. Zmęczona siedziałam koło Harrego w aucie, Zayn prowadził, ponieważ Chris musiał jechać coś załatwić, ale nie powiedział co. 
- Czemu on? Czemu nie ja? Jestem od niego lepszy, przystojniejszy i  mam większego - wyszeptał Harry do mojego ucha.
- Odwal się zboczeńcu, masz Louis'a, ja mam Zayn'a i niech tak zostanie.
- Okej, ale  jak coś to masz mój numer, dzwoń kiedy będziesz chciała.
- Teraz chcę - szepnęłam mu na ucho i przejechałam mu ręką po udzie. 
- Zayn, kochanie, możesz się zatrzymać? 
Zayn natychmiast zatrzymał auto.
- Coś się stało?
- Ufasz mi? - spojrzałam mu w oczy kiedy się odwrócił.
- Ufam.
Chwyciłam Harrego za rękę i wyszliśmy z auta, byliśmy w lasie? Nie mam pojęcia gdzie byliśmy, ale wokół była tylko droga i las.
- Alex, co ty robisz?
- Mówiłeś, że masz większego i że będziesz dla mnie lepszy. Z Zaynem się już nudzę i tak naprawdę nie jesteśmy małżeństwem, więc mogę robić co chcę. 
Zatrzymaliśmy się za jakimś dużym drzewem. Harry spojrzał na mnie w szoku.
- Chcesz tego czy nie? 
- No tak..
- Ja się trochę krępuję, więc ty pierwszy ściągaj ciuchy.
- Krępujesz się mnie, to może buziaczek na zachętę? - podeszłam do niego i go pocałowałam, krótko i namiętnie. 
- Ściągaj ciuchy kochanie - wyszeptałam mu do ucha. Harry pospiesznie zaczął się rozbierać, gdy została mu tylko biały top chwyciłam jego ciuchy i pobiegłam w stronę auta. Harry patrzał na mnie zdezorientowany, ale po chwili się ocknął i zaczął biec za mną. Szybko wskoczyłam do auta i krzyknęłam żeby ruszył, Zayn posłusznie wykonał polecenie i ruszył z piskiem opon. Zaczęłam się śmieć, wszyscy zaczęli wypytywać gdzie jest Harry, a ja nadal się śmiałam. Po jakiś 5 minutach się ogarnęłam i dopiero kiedy pokazałam bokserki, spodnie oraz marynarkę Harrego skumali o co chodzi. I wybuchnęli śmiechem.
- Ale jak to ci się udało?
- Dostał nauczkę.
- Za co? - zdziwił się Zayn.
- Stwierdził, że będzie dla mnie lepszy od ciebie, to powiedziałam, że możemy to zrobić teraz, bo nie jesteśmy prawdziwym małżeństwem i mogę robić co chcę, uwierzył mi. Ma nauczkę, z zamężnymi dziewczynami się nie zaczyna - odparłam dumna ze swojego pomysł - może go to czegoś nauczy, na przykład, że nie warto podrywać zajętych dziewczyn. 
W dobrych humorach dojechaliśmy do posiadłości One Direction. 

_______________________________________________________
Heej!
Na początku chciałabym Was bardzo przeprosić, za to, że kilka poprzednich rozdziałów było nudnych. Nie miałam humoru i nie chciało mi się zbytnio nic pisać. Ale wróciłam i obiecuję poprawę! 
Do następnego!